Sin embargo, ahora Monika Pikuła (37 años) y Marcin Bosak (38 años) están organizando sus vidas por separado. El actor se involucró con otra colega de la industria, Maria Dębska (26 años), que los espectadores pueden asociar con el papel en la serie de TVP.
TVN24 Sylwester Marczak o zatrzymaniu podejrzanych. W związku z pobiciem Marcina Bosaka policja zatrzymała dwie osoby. Ostatecznie prokuratorski zarzut usłyszał jeden mężczyzna. Sąd
Data utworzenia: 5 lutego 2022, 18:10. Marcin Bosak w ostatnim wywiadzie otworzył się na temat depresji, z którą walczy od kilku lat. Aktor wrócił także wspomnieniami do swojej choroby
Marcin Bosak i Monika Pikuła spotykają się od 15 lat. 7 lat temu aktor oświadczył się ukochanej, a ona przyjęła jego oświadczyny. Jednak od tamtej pory nie zdecydowali się stanąć na ślubnym kobieru.
Prywatnie Marcin Bosak to brat Anny Bosak, która pasjonuje się tańcem i doszła do finału w „You Can Dance – Po prostu tańcz”, programie, który emitowany był na antenie TVN. Ania była również trenerką w „Tańcu z Gwiazdami”. Największy sekret Marcina Bosaka wyszedł na jaw
Monika Pikuła w Dzień Dobry TVN. Wejdź i przeglądaj ciekawe artykuły, wiadomości, materiały wideo oraz porady ekspertów.
Ojciec Mateusz (2008) Sezon 11. Sezon 17. Chopin. Pragnienie miłości (2002) Adam Woronowicz - Aktor teatralny i filmowy. Urodził się w 1973 roku. Ukończył warszawską PWST w roku 1997. Zadebiutował gościnnym udziałem w spektaklu Śleboda, czyli cenniejsi jesteście niż
Marcin Bosak kilka tygodni temu został ojcem. unikają rozgłosu i plotek. Monika Pikuła gra w teatrze, Bosak zaś zrezygnował z występów w M jak miło
Udało nam się ustalić, że młody, przystojny aktor, który po raz kolejny wykazał się w filmie W ciemności, Marcin Bosak, zostanie ojcem! Jego żona Monika Pikuła jest po raz drugi w ciąży! Aktor podkreśla, że rodzina jest dla niego najważniejsza i zawsze stara się zrównoważyć pracę z życiem prywatnym.
Hat der Schauspieler Marcin Bosak Frau und Kinder? Ist er mit jemandem verheiratet oder nicht in einer Beziehung? Oder vielleicht hat er einen Partner, aber keine Ehe?
Ubv3V. Iza Bartosz: Moniko, masz pierścionek zaręczynowy?Monika Pikuła: Mam, ale nie noszę. On ma przepiękne oczko i boję się, że jak go założę, to gdzieś zahaczę i się zniszczy. Poza tym ja w ogóle nie noszę biżuterii. Dlatego on leży w pudełeczku przy lustrze w łazience. Jak go dostałam od Marcina, to zażartowałam, że szkoda, że to nie jest od razu obrączka, bo ona o nic by się nie zaczepiała (śmiech).– Marcin zrobił Ci niespodziankę, czy wiedziałaś, że coś planuje?M. P.: Kompletnie nie wiedziałam. To było w październiku, w dniu rozdania nagród Feliksów Warszawskich (nagrody teatralne – przyp. red.). Najpierw poszliśmy na tę uroczystość, a potem wróciliśmy do domu i Marcin wręczył mi pierścionek z pytaniem, cytuję: „Czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia?”.– A kto do kogo zalecał się na samym początku?Marcin Bosak: Ja. W ramach podrywu razem puszczaliśmy bańki na korytarzu w Akademii Teatralnej. M. P.: Pamiętam, że jak zaczęłam tylko rozmawiać z Marcinem, to od razu byłam zdziwiona, że tak wiele osobistych rzeczy mogę mu powiedzieć. Sama sobie powtarzałam: „Ej, wstrzymaj się trochę, nie tak szybko”.– A kiedy pierwszy raz tak poważnie porozmawialiście?M. P.: Oj, to już było dawno. Sześć lat temu. Na pierwszym roku studiów w Akademii Teatralnej.– I na pierwszych zajęciach? M. P.: Nie. No nie aż tak B.: Mieliśmy niewielki kontakt ze sobą na początku. Byliśmy w innych grupach i Monę widywałem na początku tylko na korytarzu. I wcale nie miałem o niej najlepszego zdania. Myślałem sobie: „Co to jest za laska”.M. P.: Marcin! Co ty mówisz!M. B.: (Śmiech). No przecież wiedziałaś, że tak było. – Dlaczego Ci się nie spodobała?M. B.: Sam nie wiem. Po prostu tak było. Ale to wrażenie minęło, kiedy tylko zaczęliśmy gadać. Szybko okazało się, że początkowo intuicja mnie zawiodła. – Oboje przywiązujecie dużą wagę do intuicji?M. P.: Bardzo dużą. Już na samym początku wiedziałam, że znajomość z Marcinem jest dla mnie dobra. Dla mnie zresztą zazwyczaj najważniejsze jest pierwsze wrażenie, to, co poczuję na początku. I dotyczy to wszystkiego: pracy, kontaktów z ludźmi, rodziny. Nauczyłam się, że jeśli te pierwsze przeczucia w sobie stłamszę i będę robiła coś na przekór sobie, to potem to odchoruję. M. B.: Ja też w podejmowaniu decyzji najpierw zdaję się na zmysły. Nie jestem uporządkowany, nie analizuję niczego, nie planuję. Po prostu w środku, w sobie, wyczuwam, czy powinienem coś robić, czy nie. – A co Wam podpowiadają zmysły w sprawie ślubu? M. B.: Z tym ślubem to nie mamy ciśnienia. Mamy świadomość, że to byłaby taka uroczystość bardziej dla znajomych i rodziny niż dla nas. I oczywiście nie ma w tym nic złego, ale jakoś nam z tym nie spieszno. No bo tak naprawdę to co by to między nami zmieniło? Nic. Jest dobrze, tak jak jest. My nie lubimy zresztą niczego planować, układać, dogrywać. – Ale wspólne mieszkanie musieliście chyba P.: Na wspólne mieszkanie zdecydowaliśmy się na czwartym roku studiów. Ja jestem z Warszawy i wcześniej mieszkałam w domu rodziców. A Marcin jest z Łodzi i kiedy zdecydował już, że w Warszawie chce zostać po studiach i tu pracować, pomyśleliśmy sobie, że chyba nadszedł czas, aby wynająć coś B.: I zamieszkaliśmy jeszcze z Mony siostrą i z psem. To były czasy!– A teraz macie już swoje mieszkanie?M. P.: Tak. Niedawno kupiliśmy własne. Oczywiście na kredyt. Będziemy je spłacać jeszcze ze dwadzieścia kilka lat, ale ono jest takie, jak sobie wymarzyliśmy, nie w bloku, ale w starej kamienicy z B.: Kiedy Mona weszła do tego mieszkania, to od razu powiedziała, że będzie się tu dobrze czuła. A ja żałuję trochę, że tam nie ma balkonu, ale poza tym jest super. – A dla dzieci znalazłoby się tam miejsce?M. B.: Ale jeszcze ich nie P.: Mój rozsądek każe mi z tym B.: Tak, bo ja jestem w tym względzie mało rozsądny.– Ty byś już chciał mieć dziecko?M. B.: Pewnie. Dlaczego nie. Ale w naszym związku to Mona chodzi mocniej po ziemi. – Marzycie czasem o swojej przyszłej rodzinie?M. P.: No pewnie! I nie są to jakieś oryginalne marzenia, tylko mąż, żona, dzieci, pies. No i dom z ogródkiem, oczywiście. Widzisz, jaką jesteśmy nudną parą. – No to dla ożywienia powiedzcie, czy często się kłócicie?M. B.: Nie, chyba nie. Ale oboje uważamy, że kłótnie często są bardzo potrzebne, choćby w oczyszczeniu atmosfery. – A w prowadzeniu domu jesteście zgodni? Macie dyżury, kto sprząta i kto wynosi śmieci?M. P.: (Śmiech). Marcin, daję ci pole do popisu. Wyżyj się!M. B.: No więc ja jestem zodiakalną Panną. Muszę mieć wszystko poukładane i na miejscu. A Mona jest moim P.: Wszystko o nas mówią nasze półki z ubraniami: u mnie bałagan, u Marcina wszystko ułożone w kostkę. Ale za to ja w domu B.: A ja potem sprzątam.– A jak jest z zazdrością?M. B.: No jasne, że jesteśmy o siebie zazdrośni. Ale to normalne, kiedy ludziom na sobie P.: Ale nie mamy chyba na tym punkcie paranoi. Jeśli jesteśmy na jakiejś imprezie i ja czuję się zmęczona, a Marcin chce bawić się dalej, to po prostu wracam sama do domu. Mamy do siebie zaufanie.– A zazdrość zawodowa? Ty, Moniko, jesteś aktorką teatralną. Pracujesz w Teatrze Polskim i Narodowym, ale nie jesteś znana szerszej publiczności. Marcin jest rozpoznawalny na ulicy, dostaje ciągle propozycje udziału w różnych projektach. Nie jesteś o to zazdrosna?M. P.: Między nami nie ma żadnej konkurencji. Wręcz przeciwnie. Nawzajem doradzamy sobie, jak zagrać to czy tamto, czytamy sobie scenariusze. Rozmawiamy o tym. Teraz jestem na takim etapie mego życia, że trochę poszukuję dla siebie miejsca. I na razie tak jest dobrze. Chcę, żeby światła jupiterów zwrócone były w stronę Marcina, bo teraz to on jest w centrum zainteresowania i na razie niech tak zostanie. . – A nie ciąży Wam czasem ta popularność Marcina?M. P.: Ta serialowa rola wyszła Marcinowi na dobre, jeśli chodzi o jego rozwój zawodowy, ale czasem mamy tego już serdecznie dosyć. Na przykład niedawno: piątkowy wieczór, spacerujemy sobie przytuleni, romantyczna atmosfera. Raptem zbliża się do nas grupka ogolonych facetów w dresach. Patrzą na Marcina i krzyczą: „Patrz, to ten! Wracaj do Muchy!!!”.M. B.: Wiesz, ja jestem z łódzkich Bałut. Tam też bywało ostro, ale jak się szło z dziewczyną, to wiadomo było, że nikt cię nie zaczepi. A teraz ta cała łobuzerka zeszła na psy. Nawet nie wiadomo, jak się przed nimi bronić. Dlatego wolimy nie chodzić do knajp i spotykamy się raczej z zaufanymi ludźmi w domach.– A dużo macie takich zaprzyjaźnionych domów?M. B.: Bardzo dużo i mamy naprawdę fajnych znajomych, z którymi zresztą łączą nas nie tylko te spotkania, ale też i większe plany. M. P.: Ostatnio ze znajomymi zawarliśmy niemalże pakt. Umówiliśmy się, że będziemy spotykać się raz w tygodniu, oglądać ambitne filmy, podsuwać sobie wartościowe książki i o tym potem rozmawiać. Marzymy o tym, aby kiedyś wspólnie z przyjaciółmi, znajomymi założyć jakąś organizację dobroczynną, żyć tak, żeby też pomagać innym. W Afryce na przykład mamy koleżankę, która prowadzi warsztaty teatralne dla bezdomnych dzieci. Chcielibyśmy przyłączyć się do tego projektu. – Dużo podróżujecie?M. B.: Ostatnio coraz więcej. Oboje doszliśmy do wniosku, że zarobione pieniądze najlepiej wydać na podróże, a to Mona nauczyła mnie, że w życiu ważne jest poznawanie nowych miejsc i nowych ludzi. Wtedy najwięcej się uczymy. – Teraz macie pieniądze, a boicie się czasem momentu, że może ich zabraknąć?M. B.: Doskonale wiem, co to znaczy bieda. Był czas, kiedy w ogóle nie miałem pieniędzy, a Mona bardzo mi wtedy pomagała. Dlatego jestem pewien, że poradzilibyśmy sobie, gdyby teraz zabrakło nam forsy. Uważam, że problemy finansowe zacieśniają więzy między ludźmi. Sam nauczyłem się tego od moich rodziców.– A Twoi rodzice lubią Monę?M. B.: Lubią?! Oni są w niej zakochani! Zresztą nie znam nikogo, kto by jej nie lubił. Ona jest tak pozytywną osobą, tak czystą we wszystkim, co robi, że nie sposób jej nie kochać. Zresztą kiedy byliśmy na trzecim roku studiów, to rozstaliśmy się na pół roku i najbardziej wściekli byli wtedy właśnie moi rodzice. Nawet mój przyjaciel z dzieciństwa, zamiast mnie pocieszać, był na mnie wkurzony, że do tego dopuściłem.– A dlaczego się rozstaliście?M. B.: Tak po prostu wyszło. Ale potem, kiedy zaczęliśmy razem mieszkać, to relacje między nami jeszcze bardziej się zacieśniły. Oprócz tego, że jesteśmy parą, to czuję, że jesteśmy też dla siebie świetnymi kumplami, którzy mogą na sobie polegać. Mona jest tą dziewczyną, z którą chcę przeżyć resztę życia i nie wiem, co mogłoby się stać, żebym zmienił zdanie. I mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem. Rozmawiała Iza Bartosz/ Viva!Zdjęcia Piotr Porębski/ MetalunaStylizacja Jola CzajaMakijaż Tomek Kocewiak D’Vision Art dla Lancôme Fryzury Jarek Korniluk/Metaluna Scenografia Ewa Iwańczuk i Tomek FelczyńskiProdukcja sesji Elżbieta Czaja Podziękowania za pomoc w realizacji sesji dla ANTIK – BAZAR, ul. Ludna 9 w Warszawie
Marcin Bosak znowu został ojcem. Aktor i jego partnerka Monika Pikuła powitali na świecie drugiego syna. Chłopiec urodził się pod koniec czerwca. Oboje są niezwykle szczęśliwi z powodu powiększenia rodziny o kolejnego mężczyznę, ponieważ nigdy nie marzyli o Bosak od 10 lat jest związany z Moniką Pikułą. Pod koniec czerwca para powitała na świecie drugie dziecko. Ich starszy syn Władek ma już cztery lata. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Cieszymy się, że nasza rodzina powiększyła się o kolejnego mężczyznę. Naprawdę nigdy nie marzyliśmy o córeczce - wyznała partnerka aktora TWOJEMU rewelacyjnie czuje się w roli ojca. Znajomi Marcina uważają, że udaje mu się niezbyt łatwa sztuka znalezienia równowagi pomiędzy pracą a czasem przeznaczonym dla po raz pierwszy został ojcem, zrezygnował ze swojej kariery aktorskiej i zajął się wychowywaniem pociechy. - Uważam, że jest to niezwykle ważny czas dla malucha. Dziecko zmienia się z dnia na dzień. Nie wyobrażam sobie, bym mógł być 'niedzielnym tatą', tak, jak wielu moich kolegów. Dlatego chcę wiedzieć o moim synu jak najwięcej, chcę również pokazać mu jak najwięcej. Jestem najszczęśliwszym tatą na świecie - mówił w wywiadach.
Jak twierdzi „Na Żywo”, jego romans mógł przekreślić wiele ich wspólnych lat. Ale wygląda na to, że Marcin Bosak (37 l.) i Monika Pikuła (37 l.) postanowili o siebie zawalczyć. Słoneczne popołudnie na warszawskiej Ochocie. Na jednej z lokalnych imprez oni, znani z ekranu sąsiedzi. Żartują z synami, rozmawiają i wcale nie unikają swojego towarzystwa. Wiele osób przeciera oczy ze zdziwienia, bo przecież niedawno prasę obiegły zdjęcia Marcina Bosaka w objęciach innej kobiety! Mimo to Monika Pikuła, z którą jest w związku od 15 lat, nie wyglądała na kogoś, komu zawaliłby się świat. Wręcz przeciwnie, zadbana, radosna, bez śladów zmęczenia czy stresu. - Marcin poprosił ją o wybaczenie i kolejną szansę - mówi "Na Żywo" znajomy pary. Niewykluczone, że też "ta trzecia"- młodziutka aktorka Maria Dębska (25 l.) - wycofała się z niewygodnej relacji. Bo, jak dowiedział się tygodnik, w sprawie zainterweniowała nawet jej matka. Po tym, jak w maju paparazzi uwiecznili gorące pocałunki Marcina i Marii w jednej ze stołecznych restauracji, bliscy pary byli oburzeni. A wśród nich matka Marysi Kinga Dębska, znana reżyserka filmowa, autorka głośnego filmu "Moje córki krowy". - Wzięła Marysię na rozmowę i próbowała wybić jej ten romans z głowy. Martwi się o córkę, bo uważa, że aktor to nie jest dobry kandydat na męża, a tym bardziej aktor zajęty, ojciec dwójki dzieci - zdradza "Na Żywo" osoba z otoczenia Dębskich. Mama aktorki uważa, że związki z mężczyznami, którzy mają zobowiązania, nie kończą się dobrze. Dlatego przestrzegła swoją ukochaną jedynaczkę i podobno ta wzięła sobie rady matki do serca. - Często słyszę od znajomych, którzy się rozstają, że coś się wypaliło. Ja z wiekiem też mam coraz więcej do stracenia i jak się rozglądam dookoła, to zastanawiam się, czy aby nie za długo jest między nami za dobrze - mówiła kiedyś w wywiadzie Monika. Bo jej związek z Marcinem przez lata uchodził za idealny. I chociaż nigdy nie zdecydowali się na ślub, to wraz z synami Władkiem (9 l.) i Jasiem (5 l.) stanowili rodzinę jak z obrazka. Oboje zapracowani, ufali sobie i zgodnie dzielili się opieką nad dziećmi. - To dla synów postanowili przełamać kryzys. Nie chcą burzyć ich spokoju i poczucia bezpieczeństwa - twierdzi informator gazety. Mają przecież tak wiele wspólnych wspomnień. Kiedyś zagrali w spektaklu "Ożenek". Ona była swatką, on uciekał przed ślubem, nawet przez okno. - Zastanawiam się, na ile każdy z nas, będąc w związku, rozgląda się za tym oknem, bo jakieś zawsze przecież jest otwarte. Pytanie, czy zechcemy z niego skorzystać - mówiła potem Monika. Czy jej narzeczony zrozumiał swój błąd i definitywnie przestał szukać otwartych okien?
Tylko w Plejadzie Tomasz Dedek występuje w TVP, ale PiS-u nie popiera. "Czuję pewien dyskomfort" [WYWIAD] Poszedłem na obiad do Arka Milika. Kelnerka jednym zdaniem całkowicie zmieniła moje nastawienie... Kamila Szczawińska wspomina najgorszą sesję w karierze: to było dla mnie obrzydliwe [TYLKO W PLEJADZIE] Byłam w "Małej Sicilii" Stefano Terrazzino. Lody w bułce to nie wszystko